środa, 3 stycznia 2018

Rio de Janeiro - Salwador

Wczorajsze przedpołudnie wypełnił nam spacer po centrum Rio. Rozpoczęliśmy od Praça Mauá.
Museu do Amanhā, Muzeum Jutra ma ciekawą architekturę oraz interesujące ekspozycje. Obejrzymy za parę tygodni.
Na nas Europejczykach najstarsze kościoły z XVI - XVIII w. nie robią być może wielkiego wrażenia. Tu na pewno warte są obejrzenia.
Chafariz da Piramide na Praça XV, Zabytkowa fontanna zwieńczona piramidą, a w tle budynek giełdy
Niespiesznie dotarliśmy do znanych nam Arcos de Lapa
Na początku XX w. w rozpędzie w rozwoju miast, aby utworzyć przestrzeń dla nowoczesnych arterii, wyburzono niestety zabytki. Katedra, którą wzniesiono w latach 1960-1970, w tamtych czasach była zapewne nowoczesna. Dzisiaj raczej skłania do refleksji.
Ścięty betonowy, pusty w środku stożek ma ponad 200 m wysokości.
Dzień był naprawdę gorący.
Kończąc spacer, zjedliśmy churrasco w znanej nam już restauracji nieopodal hotelu. Odebraliśmy bagaże i spokojnie zdążyliśmy na lotnisko. Kolejnym naszym etapem jest Salwador, stolica stanu Bahia. Lot trwał 2 godziny.
Dużo spodziewamy się po tym fascynującym, najbardziej afrykańskim mieście Brazylii. Wybraliśmy hotelik Solar das Artes w Pelourinho, najstarszej części miasta, na wzgórzu. Do pokoiku na strychu trzeba pokonać trzy wysokie biegi schodów. Jest dość ciasno, ale za to mamy taras z pięknym widokiem. Do tego jest księżyc w pełni.
Salwador to muzyka, która w sensie dosłownym wypełnia ulice. W knajpce na dole zamówiliśmy sałatki z Bahia. Moja z krewetkami i słodkim mango smakowała wspaniałe.
Z naszego tarasu mogliśmy wziąć udział w koncercie. Muzyka raczej w stylu „ranchera”, dość nietypowa jak dla mnie, ale na pewno skoczna. Widownia była zachwycona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz